środa, 2 listopada 2016

apatia blogera




Wracamy po trzech miesiącach przerwy. Chciałabym napisać, że tak długa absencja była wynikiem nadmiaru codziennych zadań albo, że z jakiegoś innego powodu kompletnie nie miałam czasu na pisanie. Nie byłoby to jednak do końca zgodne z prawdą. Faktycznie, przygotowania do naszego  niedawnego ślubu mocno mnie pochłonęły. Musiałam w dwa miesiące ogarnąć cały temat od zakupu kreacji, wybory fotografa, obmyślenie przyjęcia dla naszych gości po rezerwacji podróży poślubnej. Nie było to jednak aż tak angażujące zajęcia żebym nie mogła skrobnąć w między czasie kolejnych wpisów. Z drugiej strony ślubne tematy i cała wiążąca się z nimi atmosfera wydawały mi się w tym czasie najfajniejszą rzeczą i wcale mnie do bloga nie ciągnęło. Obiecałam sobie, że nadrobię zaległości po powrocie z miodowego miesiąca, który w naszym wypadku, trwał 8 dni. Wróciliśmy 10 października ale chęci w tym czasie wcale nie nabrałam.

wtorek, 9 sierpnia 2016

Sen szaleńca czyli Lilka na kaszubskim zamku


Dawno, dawno temu, za górami, za lasami...a właściwie to nie tak daleko bo w Łapalicach i też nie tak dawno temu bo latach 80., w głowie pewnego, majętnego Gdańszczanina, pojawił się pomysł na budowę domu. Pan Piotr zgłosił do urzędu plany zagospodarowania działki budowlanej i maszyna ruszyła. Pomysł ewoluował aż ostatecznie, zamiast 170-metrowego domu z pracownią, na horyzoncie ukazał się istny zamek. Zauroczeni fantazją (głupotą ? ) właściciela postanowiliśmy, w trakcie naszej podróży przez Kaszuby, zwiedzić ten monumentalny przybytek.

wtorek, 5 lipca 2016

/ Szczawnica / Dunajec / Trzy Korony / czyli relacja z Pienin, cz.2


Zgodnie z zapowiedziami, przyszedł czas na drugą część  relacji z naszego wypadu w Pieniny. Po zejściu całej okolicy naszej kwatery we wsi Mizerna, postanowiliśmy zapakować Lilkę w samochód i objechać Jezioro Czorsztyńskie wkoło. Droga doprowadziła nas jednak nieco dalej czyli nad Dunajec. Podobnie, jak w przypadku Jeziora, znalezienie wolnego dostępu do rzeki graniczyło z cudem. Wszędzie prywatne kwatery, zajazdy i oberże. Na swobody spacer brzegiem rzeki nie ma co liczyć, dlatego przebiliśmy się na stronę słowacką i oto znaleźliśmy się w innym świecie. To niebywałe, jak różni się podejście do tematu po przekroczeniu granicy.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach - wstęp do socjalizacji psów na przykładzie Lilki i Trapera


Cóż to było za przeżycie ! Nerwy prawie jak podczas pierwszej randki. Misja : wspólny spacer ze znajomymi i naszymi psami, wydawała się nam nie do przejścia. Kuba jak zwykle uskuteczniał swoje czarnowidzwo i był przekonany, że to nie może się dobrze skończyć. Podjęlismy jednak wyzwanie - umówiliśmy sie z Magdą, Dorotą i ich Traperem na testowe spotkanie w praku. Co z tego wyszło ? Czy wszyscy przeżyli ? Czy będzie ciąg dalszy tej historii ? Zapraszamy do lektury.

wtorek, 14 czerwca 2016

Pies na drugim planie


zdjęcie nadesłane w ramach akcji Photocopy Club
Fotografowanie, choć może powinnam raczej powiedzieć - pstrykanie fotek - od zawsze sprawiało mi ogromną frajdę. Pierwszy aparat, tzw. głupaka dostałam od babci. Teraz moją pasję wspiera głównie Kuba, zaopatrując w coraz to nowsze gadżety i zagrzewając do działania. Od czasu do czasu wysyłam zdjęcia na przeróżne konkursy, czasami owocuje to nagrodami - tak było w przypadku zdjęcia z poprzedniego wpisu, na którym Lilka dumnie pręży się przed chatką [KLIK]. Dnia, w którym dowiedziałam się o zwycięstwie, rozpoczynał się łódzki Fotofestiwal. To stały punkt w naszym terminarzu eventowym. Zapraszam na wpis, który mógłby równie dobrze mógłby być zatytułowany "Motyw psa w fotografii" ;)

środa, 8 czerwca 2016

Mizerna Lilka czyli relacja z Pienin, cz. 1





Drewniany domek z werandą, równo przystrzyżona trawa, bujana ławka, świerki wkoło, widok na jezioro. Tak mniej więcej wyglądało miejsce, w które przenieślismy się na 4 upalne dni maja. Dojechaliśmy w czwartek, wyrzuciliśmy bagaże, rozsiedliśmy się na ławce i zaczęliśmy oddychać górskim powietrzem. Po chwili (krótkiej) namysłu stwierdziliśmy, że w sumie to moglibyśmy mieszkać w domku z ogródkiem, odżywiać się grillem i obserwować Lilkę tarzająca się ze szczęścia na trawie. Moglibyśmy, ale nie mamy możliwości, więc postanowiliśmy przynajmniej te 4 dni wykorzystać na maksa. Ponieważ atrakcji w Pieninach co nie miara, podzieliliśmy relacje na dwie części. Dziś słów kilka o psiolubnych chatkach we wsi Mizerna i Jeziorze Czorsztyńskim.