poniedziałek, 22 lutego 2016

ZESTAW STARTOWY czyli co każdy amstaff powinien mieć w swojej garderobie

Dwie miski, jeden gryzak, podarta obroża i nadpruta smycz - tyle się uchowało z rzeczy Stefka. Resztę rozdysponowaliśmy po rodzinie i znajomych. Potrzebowaliśmy uzupełnić zapasy i umówiliśmy się z K., że pierwsze zakupy dla Lilki dzielimy stereotypowo - on miał wyszukać  godny amstaffa pokarm, moim zadaniem było zakupienie ciuszków. Po pierwszych spacerach zrodziła się paląca potrzeba zakupienia szelek, które powstrzymałyby tarana przed niemiłosiernym ciągnięciem na smyczy. Po dwóch wieczorach przed kompem i rozterkach natury estetycznej - czy podkreślić waleczność Lilaczka szelkami moro z kolekcji "Hanibal Lecter" czy pójść w bardziej dziewczyńską stronę i kupić fikuśne szelki model "Bubble Gum", zdecydowałam się na osprzęt z Pako-Dog, który łączy w sobie oba style.

 Na temat produktów z Pako-Dog [KLIK] mogliście już przeczytać jakiś czas temu na Dog Life. Właściciel firmy, pan Jacek Mielewczyk, zaopatrzył w obrożę Lolę, jedną z pierwszych amstaffek przygarniętą przez dr. Jolę. Dzięki informację z Dog Life, p. Jacek dowiedział się co nieco o historii Lilki i dostaliśmy rabat na pierwsze zakupy dla adopcyjniaka.

W skład pakietu startowego dla Lilki weszły zatem:
- szelki Pako-Dog
- smycz Pako-Dog
- kaganiec Baskerville
- adresówka Pik Pik

Kagańcem zajmę się w kolejnym wpisie. Póki co Lilka miała go na nosie ledwo dwa razy. Szelek i smyczy używamy za to regularnie. Przed złożeniem zamówienia skontaktowałam się mailowo z p. Jackiem, który oddzwonił do mnie ze szczegółową instrukcją mierzenia psa i obsługi szelek. Na jednej rozmowie się nie skończyło. Pan Jacek kontaktował się ze mną jeszcze kilka razy w sprawie przeróżnych szczegółów - od rozstawienia sutków poczwary począwszy a na kolorze nici skończywszy. Dawało to nadzieję, że otrzymamy produkt w 100% zgodny z naszymi oczekiwaniami i tak też się stało. Szelki leżą na Lilce idealnie. Po otwarciu paczki przeraziła mnie z lekka ich waga i sztywność poszczególnych elementów. Wyglądało to trochę jak uprzęż sado-maso ale po kilkunastu spacerach materiały nieco się uelastyczniły. Oprócz wygody (i stylówy) Lilki, ważne było dla nas też jej bezpieczeństwo. Mieliśmy mroczną wizję szatana, który samoistnie wypina się z szelek i, pchany instynktem wbiega wprost pod nadjeżdżającego TIRa. Szczególnie K. miał wątpliwości co do jakości karabińczyków dostępnych na rynku. Byliśmy już gotowi kombinować na własną rękę i wymieniać gotowe zapięcia.  Okazało się jednak, że Pako-Dog wyszedł naszym potrzebą na przeciw gdyż ma w swojej ofercie aż 8 różnych typów karabińczyków. Za namową p. Jacka, zdecydowaliśmy się na model "safe". Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z takim zapięciem. Jak to działa ? Zapięcie otwiera się na zewnątrz, trzeba przesunąć haczyk w dół i przekręcić czarny, plastikowy element w prawo, celem zamknięcia blokady. Tak wiem - element blokujący jest plastikowy. Też się tego obawialiśmy ale, to naprawdę gruba sztuka, nie do zdarcia. 


Podsumowując - zarówno szelki jak i smycz są doskonale wykonane i bardzo solidne, wydaje mi się, że przetrwają w niezmienionej formie lata. Czy zdecydowałabym się na nie ponownie ? Myślę, że teraz wybrałabym nieco lżejszy model szelek i smycz linową, która zresztą była moją pierwszą myślą ale namówiona przez p. Jacka zdecydowałam się na szeroką taśmę.



- rozmiar: M                                                                                              - szerokość: 3 cm
- cena regularna: 65 zł                                                                              - długość: 250 cm
- termin realizacji: ok.7 dni                                                                      - karabinki "safe"+"rybka"
- wzmocnione 12 gładkimi nitami typu "lux"                                        - cena regularna: 60 zł
- pięciokrotne przeszycie-nici kaletnicze                                               - taśma podwójna
- 3 klamry


- drobiazg ale ważny.

Wybrałam dla diablicy czachę z Pik Pik - leciutką, gumową, z imieniem i numerem telefonu wygrawerowanymi na odwrocie. Gadżet był gotów do odbioru w kilka dni po złożeniu zamówienia. Wymieniliśmy jedynie kółko na nieco mocniejsze. Cena za ten model to 15 zł.

A tak nasza modelka prezentuje się w szelkach "od projektanta". Prawda, że do twarzy jej w różowym ?

4 komentarze :

  1. Prezentuje się pięknie na żywo oraz na fotografiach. Czekam na wpis o kagańcu, ciekawa jestem jak wam z nim idzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie idzie, choc sam w sobie wydaje sie byc fajny, niestety Lilka jest innego zdania a Kuba nie pomaga w przekonywaniu jej, ze warto.

      Usuń
  2. Też kiedyś "chorowałam" na szelki tego typu dla Bonza :) Zamówiłam, przyszły - okazało się, że Bonzo łokciem uderza w sprzączkę podczas chodzenia, a co gorsza jak się wtedy dowiedziałam - nie jestem fanką ciężkich osprzętów. Ale trzeba przyznać, że wyglądają na super wykonanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, solidności im odmówić nie można ale dziś,od nowego szkoleniowca i bylego hodowcy amstaffow dowiedzieliśmy się,że szelki przy tej rasie to był błąd bo tylko wzmagają ciagniecie. One mają we krwi niemalże zabawy w stylu "na Pudziana" i jak tylko czują uprzęż wyobrażają sobie,ze człowiek jest oponą od tira,którą trzeba przeciągnąć za linię mety ;-) Zupelnie ineczaj było ze Stefkiem,ktorego szelki nauczyły chodzenia. Także no,uczymy sie nowej rasy.

      Usuń

Śmiało, czekamy na twój komentarz!