wtorek, 16 lutego 2016

trening #1 - rozpoznanie i cele

Po trzech tygodniach z Lilką wiedzieliśmy, że sami sobie z nią nie poradzimy. Po kilku latach z, kochającym wszystkich i wszystko bokserem, okazaliśmy się totalnie nie przygotowani na psa o morderczych zapędach. Lilka wykazała się niezłym sprytem. Przez pierwsze 4 dni, zanim zapadła decyzja, że ją adoptujemy, była aniołkiem. Potulna owieczka siedziała sobie cichutko z dupką na poduszkach, ciągnęła okazjonalnie, spuszczona w parku pilnowała się totalnie, wracała na każde zawołanie. Właściwie nawet nie chodziło o to, żeby wołać ją po imieniu. Była tak skupiona na nas, ze reagowała na każde, głośniej wypowiedziane słowo...
"Lili!" "Chodź!" "Wracaj!" "Bogdan!" "Ojejusiu!" "Pralka!" - działało wszystko.
Oficjalnie wzbudziła nasz podziw - bezszelestny miluszek skupiony na właścicielu, zero reakcji wobec innych ludzi na dworze, biegaczy, rowerów, dzieci. zafascynowana podróżami autem, obojętna wobec kurierów i domofonu. Byłam przekonana, że umiarkowane ciągnięcie na spacerach wyeliminujemy szelkami, jak to było w przypadku Stefka. 
Czas pokazał, jak bardzo się myliliśmy, jak daliśmy się zwieść i kupić na tę minę "zbitego psa".

Kiedy w tę pamiętną niedzielę dostała buziaka w nos i poinformowaliśmy ją, że zostaje, coś się w móżdżku przestawiło i wstąpił w nią szatan. Tydzień później byliśmy już umówieni na pierwsze spotkanie z Kariną z Akademii Psa i Kota, która z taką łatwością, dwa lata wcześniej opanowała Stefana. 

Podobno problem z psem można mieć tylko jeden - jego agresja wobec innych istot. Pozostałe tematy to przy tym pikuś do ogarnięcia w kilka tygodni. 

TEMATY DO PRZEPRACOWANIA Z LILKĄ:

* trudne do przewidzenia zachowania wobec innych zwierzów (czyt.: pies, kot, wiewiórka),       tzw. "agresja powitalna"
* uporczywe ciągniecie na smyczy
* lamenty domowe kiedy zostaje sama

Podczas pierwszego spotkania, spacerowaliśmy przez godzinę po Parku na Zdrowiu i udzielaliśmy wywiadu nt. Lilki. W sumie mogliśmy przewidzieć, że dostanie się i nam. Połowa winy za jej odchyły spoczywa na nas i jest wynikiem naszych błędach wychowawczych. Przyznam, że wzbudziło to trochę mój opór no bo jakie błędy można popełnić podczas 3 tygodni zaledwie ?!? A jednak. Wpadliśmy w klasyczna pułapkę o nazwie "Ojejusiu, bo ten piesiu jest taki biedny i po operacji i no zobacz jakie ma smutne oczka". Chcieliśmy w momencie zrekompensować jej wszystkie krzywdy, jakich doznała w przeszłości i uzupełnić jej deficyty miłości (a może to były nasze braki ?). Także od poczatku pozwalaliśmy jej na wszystko. Właściwie to nawet śmiem zrzucić większą część winy na K. bo to jemu pierwszemu - wybaczcie słownictwo - totalnie odjebało na punkcie pannicy. Pozwalał jej na absolutnie wszystko, nawet przymykał oko na rzecz, za które Stefcika ganiał (patrz: ocieranie się o ściany). Temat 'coreczki tatusia" zostawię jednak na inny wpis bo to temat wart uwagi i lekkiego potępienia w osobnym poście.

CZEGO DOWIEDZIELIŚMY SIĘ OD TRENERKI ?

Macie super psa ale...
a) rozpieszczacie ją (nie nowina)
b) wydajecie sprzeczne komendy (#wodazmózgu)
c) macie teriera a terier nie ostrzega - terier atakuje (o, to super wiadomość, jupi...)
d) przy żelaznej konsekwencji, za 6 m-cy będzie lepiej (żelaznej? a może na początek        aluminiowa by wystarczyła? )

JAKIE CELE SOBIE STAWIAMY ?

a) chodzenie na luźnej smyczy (brzmi jak science - fiction)
b) zmniejszenie lęku separacyjnego (i naszego leku o to, co zastaniemy po powrocie do       domu)
c) stłumienie morderczego instynktu ( może w końcu staniemy się dla niej bardziej atrakcyjni niż wiewiórka - jamnik - kot - doberman)

ZALECENIA NA POCZĄTEK

a) ignorowanie psa w domu (yeah, right...)
b) karmienie tylko na dworzu (czyli 5 porcji zamiast dwóch i za miesiąc będziemy musieli      krówsko odchudzać)
c) ćwiczenia komend zwalniających (co jest dość trudne w przypadku psa-torpedy, który     wstaje i pędzi zanim w moim mózgu literki połączą się w spójną całość "wstań")
d) studzenie emocji i skupianie jej uwagi na nas (gdzie jest Lilka sprzed miesiąca, ja sie pytam!)

Postaram się relacjonować na bieżąco postępy Lilki (i nasze). 
Jeśli Waszym psom tez daleko było do ideału i zmagaliście się z którymś z tematów piszcie! Grupa wsparcia zawsze mile widziana.



8 komentarzy :

  1. Uda sie uda :) Stefan nie zapeszaj:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dacie radę :) A tak z ciekawości - czemu ma służyć karmienie psiaka tylko na dworzu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam, ze chodzi o nagradzanie. Nie ma michy za darmo... Zapewne będzie musiała zarobić na jedzonko. Chociażby skupieniem na swoich człowiekach :)

      Usuń
    2. Podejrzewam, że chodzi o to, aby spacer był atrakcyjny nawet jeśli nie polega na ganianiu wiewiórek. Na spacerze dostaje się jedzenie i trzeba iść koło pana/pani, żeby je dostać. Ale też chętnie się dowiem więcej

      Usuń
    3. Dokładnie. Mamy być jak jak bardziej oschli w domu ale maksymalnie ciekawi na spacerach. Mamy ją karmić i okazywać czułość na dworze, żeby skupiać na sobie i odciągać uwagę od bodźców w koło. Karmienie z ręki podczas spacerów jest do przezycia, za to nie okazywanie emocji w domu to dużo cięższy orzech do zgryzienia...

      Usuń
  3. Kojot też jest taki spryciaż. Na szkoleniu, przez wszystkie lekcje był prawie idealny. Trenerka nachwalić się nie mogła, jaki to zdolny, mądry i w ogóle "czego wy od niego chcecie, złe ludzie", a na ostatnich zajęciach mu się znudziło i pokazał, co potrafi. Do tego stopnia, że trenerka stwierdziła, że szkolenie nie miało w ogóle sensu i spieprzyliśmy jako właściciele. Nie powiem, że nie, bo od początku popełniliśmy ten sam błąd, co Wy, bo chcialiśmy wynagrodzić biednemu psu wszystkie złe rzeczy, których doznał wcześniej, a pies to oczywiście wykorzystał. No i brak konsekwencji to nasza chyba największa wada, ale te smutne oczy zawsze robią człowiekowi wodę z mózgu ;). Nam się co prawda do tej pory nie udało osiągnąć punktów oznaczonych tutaj jako a) i c), ale za to punkt b) osiągnął się sam (chociaż wychodząc zostawiamy psu dostęp tylko do kuchni i sypialni). Teraz mały dupek jak widzi, że jesteśmy ubraqni, sam idzie do kuchni, czeka na przysmak i zajmuje się nim na posłaniu, a my spokojnie wychodzimy. Tylko trzeba pamiętać o wyniesieniu śmieci i domknięciu lodówki ;).
    Trochę mi przydługi wyszedł ten komentarz, więc się dalej nie rozpisuję, tylko życzę Wam powodzenia!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to kwestia domknięcia szafy bo Lilek lubi buty podkradać i znosi wszystko na łóżko. Ostatnio nieopacznie zostawiłam otwartą torebkę i moja lanserską cynamonowa pomadka skończyła jako pasta do podłóg ;) Podejrzewam, że lęk separacyjny jest bardziej męczący dla niej niż dla nas. Czas pokaże co się da (lub nie) z tym fantem zrobić.

      Usuń
  4. Hm, my na pewno wciąż walczymy z "morderczym" instynktem. To znaczy...
    Tayra od samego początku była dość dominującym psem i, jak się szybko okazało, mającym skłonności do agresji. A później ją wysterylizowałam, więc poziom testosteronu jej jeszcze podskoczył (nie wspominając o tym, że i tak już miała genetycznie lekki niedobór suczych hormonów).
    I teraz wygląda to tak, że - jeżeli ma taką możliwość - to z przyjemnością spuszcza wpierdol każdemu psu, który jej się nie podoba. A podoba jej się tylko dwa typy: dobrze zbudowane, dominujące samce (rottweilery i reszta molosów; bokserzych samców za to nie znosi), który NIE jest zainteresowany obwąchiwaniem jej w wiadomym miejscu oraz wyżły, najlepiej weimarskie, także samce. Za to inne psy: szczekliwe/uległe/młode/małe/dominujące suki/samce myślące tylko o seksie ;) mają z nią przerąbane. Co widać chociażby tutaj.
    A do tego wredna małpa poluje. Ptaki, jaszczurki, jeże, sarny, dziki, koty - nieważne co, ważne żeby to dogonić.

    Najskuteczniejszym "lekarstwem" jest u nas zmęczenie. Jeżeli jest zmęczona, to nie ma aż tak dużej ochoty, by się użerać z innymi psami ;). Dlatego mamy dość konkretny "plan treningowy". A do tego rzeczą, której naprawdę mega dużo zawdzięczam, jest ćwiczenie obrony. Na placu młoda może się wyżyć, przekierować swoją agresję, a mimo to musi pamiętać o tym, że ma mózg i powinna go używać.
    No i też nie używamy miski :).

    Powodzenia :D.

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, czekamy na twój komentarz!